Archiwa miesięczne: Luty 2020

Gospodarstwo permakulturowe: wiara i wiedza

Taką miałam myśl wczoraj, że czasem my, permakulturyści i permakulturystki mamy momenty niewiary, że to możliwe. Że naprawdę można stworzyć regeneratywny ogród, który będzie sam się nawoził, dawał nam nadmiar owoców i warzyw i do tego będzie świadczył dodatkowe usługi (cień, trawa, jeziorka, piękne kwiaty).

Mnie w wyobraźni od razu pojawiają się z podświadomości przekonania hamulcowe, bo cała wytwarzana przez media świadomość mówi, że permakultura, to idealistyczna utopia. A przecież rzeczywistość spoza mass mediów pokazuje, że jest inaczej. Na świecie jest wiele przykładów, że takie gospodarstwa i ogrody działają z sukcesem przez wiele lat.

Istnieją badania naukowe potwierdzające, że większość pożywienia dla ludzi na świecie powstaje w małych gospodarstwach, a nie w wielkoobszarowych molochach. Cytuję za wydawnictwem Nyeleni ‚Polityka na talerzu, przewodnik po agroekologii i suwerenności żywnościowej (str.17)’:

„Międzynarodowe korporacje agrobiznesowe twierdzą, że ich potęga i zyski są usprawiedliwione, ponieważ to one karmią świat i rozwiążą kryzys klimatyczny. Jednak przemysłowy system żywnościowy dostarcza żywność tylko dla 30% światowej populacji. Robi to używając ogromnego areału – 75% wszystkich gruntów rolnych. (…) Zwolennicy systemu przemysłowego twierdzą, że rolnictwo chłopskie nie jest zdolne wyżywić rosnącej światowej populacji i przerzucają na chłopów odpowiedzialność za biedę i głód, której ci doświadczają. Tym czasem drobni rolnicy, chłopi rybacy, społeczności rdzenne, robotnicy rolni, w tym kobiety i ludzie młodzi, już karmią ponad 70% światowej populacji, i robią to używając zaledwie 25% zasobów rolnych.”

Warto sobie uświadamiać te proporcje jeżeli myślimy, że się nie da. Rolnictwo prowadzone w małych społecznościach i na małych areałach, tradycyjnymi metodami jest realistyczną opcją i co więcej istniało u nas jeszcze stosunkowo niedawno. Nie musimy szukać dalekich plemiennych wzorów wśród Indian. Naprawdę wiele z tej wiedzy i umiejętności tkwi w nas samych i w naszych rodzinach, czasem wystarczy odgruzować tą wiedzę. Takie rozmowy o tym jak było dawniej są dla mnie zawsze super inspiracją. Na przykład pytam jak paliło się dawniej w piecu, albo jakie drzewka i kwiaty sadziło się dawniej w ogrodach, i od razu przypływają różne wzruszające (lub traumatyczne) wspomnienia rozmówców.

Czytaj dalej